wszytko znajduje się w archiwum bloga :) o tu ------------->>>
‘ I ’ Dzień Przeznaczenia
Jestem teraz w trzeciej klasie
liceum. Moim jedynym szczęściem było to, że jako uczennica klasy F nie byłam
sama, były ze mną moje dwie najlepsze przyjaciółki Sumiko i Miion.
- Rika, jesteś pewna? – pytała mnie
Sumiko.
Pokiwałam głową w odpowiedzi.
- Na sto procent? – dodała Miion.
- Tak – powiedziałam prawie
niesłyszalnym głosem.
Obie jednocześnie westchnęły.
Podniosłam głowę i spojrzałam na nie. Uśmiechnęły się.
-W takim razie będziemy
trzymać kciuki. Sumiko to dziewczyna o 1, 74 metrach wzrostu, dlatego też
jest najwyższa z naszej trójki. Ma ciemne blond włosy i ciemne niebieskie oczy.
Jest szczupła i wysportowana. Miion zaś jest jej całkowitym przeciwieństwem. Jak
na swój wiek jest dość niska, ma kręcone ciemnobrązowe loki, brązowe oczy i
można powiedzieć, że jest troszeczkę przy kości.
- Arigatou – powiedziałam i wstałam
z ławki kierując się w stronę drzwi.
Wyszłam z klasy i ruszyłam szerokim
korytarzem. Kiedy znalazłam się już na rogu z nerwów zatrzymałam się. Wyjrzałam
w prawo za ścianę. Zaparło mi dech w piersiach. Saitoh-kun szedł właśnie w moją
stronę, jednakże nie był sam. Był z kolegą z klasy. Wzięłam głęboki oddech i
zaczekałam aż Saitoh dojdzie tam gdzie stoję. Przeszedł obok mnie nawet nie
zwracają uwagi na to, że tam jestem. „ Raz kozie śmierć ‘’’ – pomyślałam.
- A… ano…
Szatyn zatrzymał się i obrócił głowę
w tył. Wyraz jego twarzy jak zwykle był obojętny i ponury. Nie miałam odwagi na
niego spojrzeć więc odwróciłam wzrok gdzieś na bok.
- P....proszę, p....przyjmij… -
jąkałam się jak ostatnia ofiara losu wyciągając ku niemu zaklejoną starannie
kopertę.
- Nie chce tego – powiedział
ozięble. Zatkało mnie. Spojrzałam na niego zdziwiona i zauważyłam, że zdążył
odejść bez żadnego słowa. Totalna olewka. Gorzej! On właśnie dał mi kosza!! „
Nie mogę w to uwierzyć… ‘’.
***
- Och Rika – Sumiko mnie objęła –
Skoro tak to potraktował to znaczy, że nie jest ciebie wart.
Nie umiałam powstrzymać tej
desperacji, która mnie ogarnęła. Dziewczyny z całych sił próbowały jakoś
podnieść mnie na duchu. I naprawdę jestem im za to wdzięczna, ale nic nie było
w stanie poprawić mi nastroju.
- Nie wiem co ty mogłaś widzieć w
takim…- Miion nie zdołała skończyć bo Sumi odwróciła się w jej stronę i posłała
przeszywające spojrzenie.
- Po prostu zapomnij – powiedziała.
Pociągnęłam nosem.
- Ale on mi się cały czas podoba
–wychlipałam.
- Cóż.. – Sumiko zamyśliła się na
chwile- To prawda, że Saitoh-kun wygląda nieźle...
- Ale ma problemy w relacjach między
ludźmi – dokończyła Miion.
- Właśnie.
- Nie wygląda na to, żeby
kiedykolwiek interesował się dziewczynami, chociaż ma już osiemnaście lat –
Miion próbowałam nie jakoś przekonać.
- Jest mnóstwo normalnych chłopaków
na świecie – Sumiko położyła mi dłoń na ramieniu.
W tym samym momencie do klasy wpadł
Okakura.
- Rika – wykrzyczał – Czy to prawda,
że wyznałaś miłość Takashiemu? Lubisz tego cholernego nudziarza?! Dlaczego?
–podszedł bliżej nas – Przecież masz mnie… Nie wystarczam ci?
Jun Hamada to mój jedyny przyjaciel
z klasy. Jest wysoki, ma ciemne włosy, jest głośny ale bardzo przyjacielski.
Nie ukrywam, że czasami trochę głupi. Za to jest najlepszym kumplem.
- My nie jesteśmy razem Jun
–powiedziałam.
- Dlaczego mówisz takie okrutne
słowa –zachlipał - Czy nie siedzieliśmy obok siebie w klasie przez dwa lata?
Spojrzałyśmy na niego zdziwione.
Nagle spoważniał.
- Jednak nigdy nie wybaczę temu
draniowi, że odrzucił twoją miłość! – krzyknął.
- Nie musisz się tak wydzier… -
zaczęła Sumi.
- Zamknij się! On otwarcie postawił
mi wyzwanie. O tym właśnie mówię! – wykrzykiwał dalej.
- Jezu, uspokój się na chwilę –
powiedziała Miion.
Obrócił się w jej stronę.
- Idiotko! Jestem całkowicie
spokojny! …Nie obchodzi mnie, czy jest geniuszem albo czymś innym. On jest tak
cholernie zapatrzony w siebie! Myśli, że kim on jest?!
- Wystarczy – powiedziałam cicho.
Cała trójka na mnie spojrzała.
- Właśnie tak jak powiedziałeś…
–skierowałam się do Jun’a - nie przemyślałam tego. Teraz już wiem. Mogłam się
spodziewać, że zostanę odrzucona, jednak... – poczułam nagłe drganie w moich
powiekach.
- Rika – powiedziała Sumiko.
Potrząsnęłam głową. Nie, nie będę
beczeć.
- Poza tym on nie może być miłą osobą,
skoro nawet nie przeczytał listu – oznajmiłam patrząc w dół na swoja ławkę
gdzie leżała koperta z napisem „ Drogi Saitoh Takashi-sama ‘’
- Tak przypuszczam – powiedział Jun.
Westchnęłam.
- Mam zły gust, jeśli chodzi o
facetów… Więc w porządku. Zamierzam dać sobie spokój.
Cisza.
- Co wy robicie – usłyszałam głos
nauczyciela – Lekcja się już zaczęła. Zajmijcie swoje miejsca – powiedział
–Sprawdzam obecność. Asahara…
- Hai.
- Hakano?
„ Racja. Dam sobie spokój z tym
zimnym draniem. Jednak, nadal, podziwiam go. Mój biedny list ‘’.
***
„ Dzwonek ‘’
- A właśnie, skończyłaś
przeprowadzkę do swojego nowego domu Rika? – spytała Sumiko.
- Mamy małe problemy. Jeszcze nie
jest zrobiony, a przez dłuższy czas nie będzie nas stać na jego wykończenie.
- Rika twój tata jest szefem kuchni,
prawda? – spytała Miion.
- Tak.
- To dlaczego nie masz teraz kasy? Przecież
twój ojciec dużo zarabia, a ty jesteś jedynaczką – powiedziała.
- Tata musi spłacić lokal, który
wynajął. Do tego jeszcze ma kredyt do spłacenia, więc na razie bankrutujemy.
- To gdzie wy się teraz
zatrzymacie?– spytał Jun.
- W hotelu… Tak myślę.
Nagle zza rogu wyskoczyła jakaś
osoba. Była ubrana cała na czarno i miała w ręku aparat fotograficzny. Spojrzała
na mnie z uśmiechem i pstryknęła kilka zdjęć. „ Co jest? ‘’ – pomyślałam. Osoba
roześmiała się po czym odwróciła… i uciekła.
Wtedy zauważyłam, że niedaleko nas
idzie Saitoh-kun z kolegą. Schowałam się za Miion żeby tylko mnie nie zauważył.
Jednak na marne. Jego kumpel, wysoki blondyn zatrzymał się i wskazał na mnie
palcem.
- Ej, to nie ta dziewczyna z rana? Ta,
która wyznała ci miłość? – spytał się go.
Saitoh-kun spojrzał w moją
stronę. Poczułam, że się rumienię. Chwila ciszy.
- Chodźmy – powiedział ignorując
mnie.
- Ej, Saitoh… – krzyknął za nim
kolega i podbiegł do niego.
- Dlaczego, ten dupek! – Jun
wyglądał na wściekłego.
- Cóż, taka jest rzeczywistość
–powiedziała Miion – Nie pozwól żeby to cię załamało, Rika.
- Zatrzymaj się natychmiast!
–krzyknął Jun kierując się w jego stronę – Nie myśl sobie, że możesz tak się
zachowywać, tylko dlatego, że jesteś w klasie A!
Nie podobało mi się to. Podeszłam do
niego.
- Jun, daj spokój –powiedziałam.
- Odrzuciłeś list Riki, prawda?!
- Jun, proszę przestań!
- Czy kiedykolwiek krew zawrzała ci
w żyłach?!
Nagle Saitoh-kun zatrzymał się i
obrócił.
- Wybaczcie, ale nienawidzę głupich
dziewczyn – powiedział zdecydowanie.
Cisza. Zatkało mnie.
- Chodźmy – powiedział i ruszył
dalej z kolegą.
- Ty draniu! – krzyknął za nim Jun
–Uważasz, że ludzie z klasy F nie są ludźmi?!
„ To zbyt okrutne. Jak on mógł
powiedzieć mi takie rzeczy? Nie mogę w to uwierzyć! ‘’. Łzy same wzięły nade
mnę górę.
- Nie daj mu się sprowokować –
mówiła Sumi by uspokoić Jun’a. Obie trzymały go, bo nie wyglądał na zbyt
przyjacielsko nastawionego.
- Przynajmniej pozwól mi go raz
walnąć! Pozwól mi iść! – krzyczał.
- Rika, to była dobra decyzja, żeby
dać sobie z nim spokój – powiedziała Miion.
Czuję się taka podirytowana. I
pomyśleć, że byłam w nim zakochana od dwóch lat.
„ Restauracja ‘’
- Cześć tato – powiedziałam
podchodząc do lady. Właśnie skończył rozmawiać przez telefon.
- Znowu z banku? – spytałam cicho.
- Nie, nie. To mój dawny przyjaciel.
Zaproponował żebyśmy u niego zamieszkali dopóki nie będę miał już problemów
finansowych – powiedział.
- Ale czy to na pewno w porządku?
Nawet jeśli to twój przyjaciel, to czy jest w porządku sprawiać mu taki kłopot?
- Nie musisz się tym przejmować. To
on to zaproponował.
- Rozumiem.
- Taaak. Saio-chan jest naprawdę
dobrym kolegą. Znamy się już od szkoły średniej.
- Saio-chan?
- Był bardzo podekscytowany, kiedy
mu o tobie opowiadałem.
- O mnie?
***
- Słyszałem że Saio-chan ma syna.
Jest w twoim wieku. Co więcej, wygląda na to, ze chodzicie to tej samej szkoły.
Ponoć również z chęcią sie zgodził. To pocieszające prawda, Rika?
- H… hai…
- O, to tu. Proszę się zatrzymać – powiedział
tata do kierowcy taksówki.
Wysiedliśmy.
- Wooow. Co za niesamowita
rezydencja –powiedziałam.
- Co ty robisz? Pośpiesz się – tata
już był prawie na samej górze schodów.
Ruszyłam w stronę schodów. Rozległ
się dzwonek. Spojrzałam na ojca. Drzwi się otworzyły i stanął w nich niewysoki,
grubiutki wąsaty mężczyzna.
- O, Kami-chan – odezwał się.
- Saio-chan!
- Witajcie! Wejdźcie do środka.
- Przepraszam za kłopot Saio-chan
–powiedział tata.
- Co ty mówisz, nie bądź taki
oficjalny. To niepodobne do ciebie, żeby być takim niezdecydowanym.
- O, to jest Rika-chan? – pan Saitoh
spojrzał w moją stronę.
- Miło mi Pana poznać – ukłoniłam
się.
- Witaj, witaj. Taku! Hej Taku. Rika-chan
i jej tata już tu są! – krzyknął.
„ Taku ? ’’ – powtórzyłam w myślach.
Podniosłam głowę i spojrzałam do środka mieszkania.
- Witajcie – powiedział.
Nie wierze!!! W środku mieszkania
stał Saitoh Takashi.
- Miło mi cię poznać. Jestem Kamiya
–przedstawił się tata.
Z wrażenia upuściłam torbę.
- Takashi, najstarszy syn. Miło mi
poznać – powiedział.
Niemożliwe… Co powinnam zrobić?!
- Wspaniałą ma córkę, nie uważasz? –
spytał się go jego ojciec.
- Poczułem nutkę grozy –
odpowiedział z uśmiechem.
- Jestem zaskoczony. Wyglądasz o
wiele ładniej niż na zdjęciach – teraz zwrócił się do mnie.
- Zdjęciach? – spytałam zdziwiona.
- Witajcie – odezwał się kobiecy
głos. Z kuchni wyszła śliczna pani z fartuszkiem zawiązanym na biodrach. Miała ciemne
włosy uczesane w zadbany, elegancki kok i uśmiechała się przyjaźnie -
Dziękuję za przyjście Rika-chan. Czekaliśmy na ciebie. Prawda Ojczulku? Jest
przepiękną dziewczyną, tak jak mówiłam –powiedziała i pokazała zdjęcia które
trzymała w ręku. To były moje zdjęcia. Ach, no tak!
- Dzisiaj w szkole... – zaczęłam.
- Nie mogłam się doczekać i zrobiłam
taką bezmyślną rzecz – zaśmiała się.
-Pani jest? – spytałam.
- Jestem mamą Takashiego. No już, wchodźcie
wchodźcie.
- Teraz będę czuł się jak u siebie w
domu – powiedział tata.
- Onii-chan kojarzysz ją ze szkoły?
–spytała pani.
- Tak – uśmiechnął się złośliwie –
Nasze klasy są raczej daleko od siebie. Ale wiele rzeczy się ostatnio działo.
Prawda, Rika-san?
Zawstydzona i zarumieniona
spojrzałam w dół.
- Ale jestem uradowana – powiedziała
po chwili Oba-sama – Zapowiada się, że od dzisiaj będzie naprawdę wesoło! Zamierzam
zabrać Rike-chan na zakupy, upiec razem jakieś ciasto oraz…
Nagle drzwi od salonu otworzyły się.
- O, Usui. Podejdź tu i przywitaj
się. To dobry przyjaciel Ojczulka, Kamiya-san i jego córka, Rika-oneechan.
Malec podszedł bliżej, w ręku trzymał
jakąś książkę. Pochyliłam się lekko opierając dłonie na kolanach.
- Jesteś młodszym braciszkiem
Saitoh-kuna? – spytałam grzecznie.
- Tak. Miło mi cię poznać. Jestem
Saitoh Usui. Jestem w trzeciej klasie podstawówki.
- Co za inteligentnie wyglądający
młody człowiek – powiedział tata.
„ Ten maluszek wygląda zupełnie jak
Saitoh-kun. Miniaturka ‘’.
- Jestem Kamiya Rika. Miło mi cię
poznać Usui-kun.
….Cisza….
- Rika, właśnie robiłem moją pracę
domową. Mogłabyś mi pomóc? – spytał się wyciągając ku mnie otwartą książkę. Nie
zauważyłam jednak, że Saitoh-kun przygląda mi się z uwagą i przy okazji śmieje
pod nosem. Wzięłam od niego książkę i spojrzałam na zadanie. Chiński? Teraz
tego uczą w podstawówce? Eeeto… Jak to się czytało? A zresztą nieważne.
Wystarczy, że dam mu odpowiedź, nie?
- Han Woo Choong Dong , to znaczy
hmmm chcieć coś na co cię nie stać.
Malec zmrużył oczy i spojrzał na
brata.
- To prawda?
- Han Woo Choong Dong , inaczej
mówiąc to znaczy, że ktoś jest bardzo odpowiedzialny - powiedział Saitoh.
- I ty nie jesteś głupia? -
powiedział Usui patrząc w moją stronę
-Usui! – skarciła go matka – To było
bardzo niegrzeczne! Przeproś!
- Nie! Idiotka! Nienawidzę cie!
–krzyknął i pobiegł na górę po schodach.
Po prostu odebrało mi mowę. „
zostałam odrzucona przez obu braci ‘’. Kątem oka zauważyłam, ze Saitoh się
śmieje.
- Przepraszam za niego Rika-chan
–powiedział pan Saitoh.
- Przepraszam, ten chłopak jest
niemożliwy. Właśnie Rika. Chodź. Pokaże ci twój pokój. Włożyłam całe swoje
serce w odnowienie go.
- Dobrze… – powiedziałam i poszłam
za nią na górę.
Stanęłyśmy przed drzwiami.
- Wejdź – powiedziała otwierając je
- To tu.
Byłam w szoku. Cały pokój był
różowy. Miał różowe ściany, różowy dywan i kanapę, nawet łóżko. Tylko szafki,
stolik i biurko miało kolor jaśminu.
- No i co? Podoba ci się? – spytała
najwyraźniej podekscytowana.
Co miałam powiedzieć?. Zaschło mi w
gardle.
- Jest … cudowny. Jak dla
księżniczki.
- Zawsze chciałam mieć dziewczynę w
domu. Długo czekałam na coś takiego.
- To był pokój Usuiego – usłyszałam
głos Saitoh-kuna - Dzięki tobie, jego biurko wylądowało w moim pokoju i zajmuję
dużo miejsca.
- Saitoh! Nie mów takich rzeczy!–
odwróciła się w moją stronę - Nie przejmuj się nim
- Dobrze…
Podeszła do drzwi i na chwilę się w
nich zatrzymała.
- Pomóż się rozpakować Rice, dobrze?
Ja idę przygotować obiad. Do zobaczenia później Rika-chan – powiedziała i
wyszła.
- No więc, w czym mógłbym ci pomóc? –spytał
Saitoh wchodząc do środka.
- W porządku. Sama mogę to zrobić
–powiedziałam zawstydzona.
- Aha, racja – ton jego głosu
sprawił, że na niego spojrzałam - Nie ma żadnego powodu, żebym się martwił o
ciebie, prawda? Obojętnie czy jesteś tu, czy cię nie ma, to nie mój interes.
Proszę, nie wtrącaj się do mojego stylu życia – powiedział ozięble i zamknął
drzwi wychodząc z pokoju.
„ Co jest do licha?! ‘’. Trafiłam do
złego miejsca… Tak myślę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz