wtorek, 21 sierpnia 2012

MY DREAM EP. 4


Inne opowiadania i kolejne Epizody znajdziecie w archiwum bloga o tu ---------->>

Wpisujecie się do '' Czytelników'' :)

Epizod 4

- Jaki film wybrałeś? – spytałam Rivela w drodze do kina. Nie wiedziałam, że może być on aż tak prozatorski. Przyjechał swoją ciemną laguną pod mój dom dokładnie o siódmej, czyli tak jak się umówiliśmy.
- Cóż, słyszałem od siostry, że film ‘’ 30 Dni miłości ‘’ jest wart obejrzenia.
- Żartujesz? – spojrzałam na niego zdziwiona.
- Nie, dlaczego?
- Romans? To nie w moim stylu.
- Naprawdę? – odwzajemnił spojrzenie – Myślałem, że wszystkie dziewczyny lubią takie filmy.
- Ja nie jestem jak wszystkie.
- No tak, zapomniałem – uśmiechnął się pod nosem.
Jak na chłopaka przystało, Rivel kupił mi bilet i zaproponował coś do picia. W środku podczas seansu parę razy próbował mnie to objąć, to potrzymać za rękę ale ja za każdym razem gdy się zbliżył zmieniałam pozycje albo się prostowałam. Film był dość przewidywalny, że aż nudny. Jak każdy romans kończył się Happy Endem. Pewnie dlatego ich tak nie lubię. Kiedy seans się skończył poszliśmy posiedzieć chwile na kanapie.
- I jak? Podobało się?
Skrzywiłam się lekko.
- Zgaduje, że nie. Cóż, może i było tam trochę za słodko no ale w końcu dobrze się skończyło i miłość wygrała.
- Nie zawsze dostaje się to czego się chce .
Rivel spojrzał na mnie zdezorientowany.
- Co masz na myśli?
- Chodzi mi o to, że miłość nie zawsze jest szczęściem. Dlaczego? Ponieważ partnerzy nie mogą zrozumieć sie nawzajem, ukrywają coś, cały czas im coś w sobie przeszkadza. Zaczynają się kłótnie, niezrozumienie, cierpienie. Dla mnie nie istnieje coś takiego jak Happy End, dlatego nie lubię romansów.
- Ach rozumiem. Jakiś żal z przeszłości. Nie będę wnikał.
- Prawidłowo. Idziemy?
Wstaliśmy z kanapy i ruszyliśmy do wyjścia. Nagle ogarnęło mnie dziwne uczucie. Zatrzymałam się i odwróciłam za siebie. Miałam wrażenie, że ktoś nas obserwuje.
- Co jest? – spytał Rivel.
- Nic. Przewidziało mi się. Chodźmy.
Rivel odwiózł mnie do domu. Już łapałam za klamkę by wysiąść ale nagle odwróciłam się w jego stronę.
- Dlaczego jesteś takim wrednym dupkiem?
- CO? - zaśmiał się
- Za ciężkie pytanie?
- Ja wredny? Nie jestem wredny.
- Nie no skąd.
Znów się zaśmiał.
- No dobra może trochę. Chciałbym być milszą osobą.
- Dobre i to. Staraj się.
- Ale jak to zrobić?
Teraz to ja się zaśmiałam.
- Pytasz niewłaściwą osobę – i wyszłam z auta bez pożegnania.
***
Leże na łóżku i słuchałam piosenek Ahmon’a. Gdy nagle słyszę dźwięk AQQ. Dostałam wiadomość. Podniosłam się i podeszłam do komputera.
ImTragicRomantic:
Słuchaj, widziałam dziś plakat w szkole. Nie uwierzysz! Ahmon szuka wokalisty do zespołu ! Dziewczyno musisz tam pojechać i zaśpiewać! To Twoja życiowa szansa na spełnienie marzeń i poznanie faceta za którym szalejesz!

Westchnęłam ze zmęczeniem.

Musicitsmylife:
Wiem, widziałam go już. Przecież wiesz, że nie dostane kasy. Sam bilet będzie kosztował mnie ponad 100zł.  Ale mam plan

ImTragicRomantic:
Jaki?  :o

Musicitsmylife:
Spoko już ja się tym zajmę. Jak wypali to ci powiem, o to się nie bój

ImTragicRomantic:
No dobra.  A jak minął Ci weekend? Robiłaś coś ciekawego?

Musicitsmylife:
To co zawsze. Trochę poćwiczyłam piosenki,  trochę taniec a większość dnia przespałam

ImTragicRomantic:
Cała Ty.  Dobra ja uciekam bo musze jechać z ojcem do miasta, do jutra. Narazicho ! <3

Musicitsmylife:
Nie wydaj znów całej kasy na ciuchy ! Paa
***
W drodze do szkoły miałam niezły ubaw. Do zatłoczonego autobusu wsiadła bardzo puszysta kobieta i dosiadła się do jakiejś małolaty. Nagle dziewczyna stanowczo poprosiła, by kobieta tak bardzo się na nią nie pchała, ale ta odpowiedziała, że jest tłok i jak dziewczynie się nie podoba jej towarzystwo, to może postać. Wtedy młoda się chyba wkurzyła.
- To nie moja wina, że pani musi zajmować aż dwa miejsca siedzące.
Stojący obok menelek skomentował sytuację.
- Ciekawe czy dwa bilety skasowała, hehehe.
Padłam.
***
- Cześć wam – powiedziałam podchodząc w szkole do dziewczyn…. i Mike’a.
Wszyscy zrobili smętne miny.
- Ktoś umarł? – spytałam widząc ich twarze.
Po chwili ciszy odezwała się Carmen.
- Rozmawialiśmy właśnie o filmach.
Podniosłam jedną brew i spojrzałam na Mike’a. Gapił się na mnie jak … jak… no jak debil po prostu.
- Mnie tak oglądasz? - spytałam.
- Czy przypadkiem nie zadławiłaś się ostatnio?
- Co?!
- Mike! – skarciła go Megg.
- Przepraszam !
Znów spojrzałam na dziewczyny.
- Zastanawialiśmy się czy warto iść na ‘’30 Dni Miłości’’
- Słyszałam, że to jakiś nowy romans – powiedziała Carmen.
Zmarszczyłam brwi. A na myśl przyszło mi  ‘’ o rzesz … ‘’
- Może jednak chodźmy już bo się spóźnimy – i ruszyłam w kierunku szkoły. No to po mnie -  zostałam przyłapana.

piątek, 17 sierpnia 2012

Life Story EP. V

Inne opowiadania i kolejne Epizody znajdziecie w archiwum bloga o tu ---------->>

Wpisujecie się do '' Czytelników'' :)

przypominam, że TAK, to opowiadanie jest pisemną wersja ITAZURA NA KISS jednakże relacje bohaterów będą co nie co przeze mnie zmienione. Proszę o tym pamiętać i czytać dokładnie pierwsze wpisy.
Pozdrawiam ! :)


‘ V ’ Lekcja

Siedzę w pokoju razem z Saitoh , który robi co tylko może żeby mnie czegoś nauczyć.
Usiadł na łóżku , złapał się za głowę i westchnął głęboko.
- Wiesz czym jest system dziesiątkowy? - spytał zrezygnowanym głosem.
Siedziałam przy stoliku i próbowałam się skupić.
- No, 10, -20, -30
Podniósł głowę i spojrzał w moją stronę.
- Więc co z systemem binarycznym?
Siedziałam cicho i patrzyłam na niego czekając na odpowiedź.
- To metoda, w której używa się tylko 1 i 0.
- Ale czemu? Po co to?
Westchnął.
- Komputer - wskazał palcem .
- Komputer? - spytałam. Chyba robi ze mnie wariatkę.
Saitoh wstał z łóżka i zaczął krążyć po pokoju.
 - W 1974 roku z obserwatorium w Arebico, wysłano wiadomość w inną galaktykę. Jeśli są tam jacyś kosmici, to otrzymają ją i odpowiedzą. Ale w jakim języku wyślą tę wiadomość? W angielskim? Koreańskim? Nie wiemy jaki jest poziom ich inteligencji. Więc użyjemy cyfr 1 i 0, żeby lepiej ją zrozumieli. Dlatego wysyłamy wiadomość kodem binarnym.
- Ooh.. Więc żebym mogła komunikować się z kosmitami powinnam nauczyć się systemu binarnego. Muszę się tego nauczyć. Narysuje sobie tutaj gwiazdkę - nabazgrałam małą gwiazdkę w podręczniku.
- Skup się ! Nie bazgraj tam. Dobra. Więc jak zamienimy 100 na system binarny?
- Więc dostaliśmy wiadomość od kosmitów?
- Jak dotąd nie - powiedział i usiadł z powrotem na łóżku.
- Ale wciąż kosmos jest taki wielkii... Prawda?
- To prawda. Ponieważ kosmos jest taki wielki wynaleziono logarytmy.
- Serio?
- Log wynaleziono żeby nazywać naprawdę wielkie rzeczy.
Teraz spojrzałam na niego z niedowierzeniem,. On chyba naprawdę robi sobie jaja.
Znów westchnął.
- Czemu się po prostu nie poddasz?
- Dlaczego? - spytałam zdziwiona - Jest fajnie.
- Jak może być tak wiele rzeczy, których nie umiesz?
- A ty wiesz wszystko? - powiedziałam z oburzeniem. Nagle wpadłam na pewien pomysł. Podniosłam ze stolika moją podkładkę z ulubionego zespołu, który składał się z 13 chłopaków - Kim oni są? - spytałam. Saitoh spojrzał na obrazek ale się nie odezwał - haha - zaśmiałam się i zaczęłam wymieniać po kolei imię, ksywkę i wiek każdego z nich. Kiedy skończyłam Saitoh przewrócił oczami- mamy inne zainteresowania - uśmiechnęłam się - To co z tymi logarytmami?
Saitoh opadł z westchnieniem na łóżko.
Leżę na łóżku na plecach i patrzę w sufit. Saitoh przykleił mi na niego białą kartkę z czarną dużą kropką.
‘’ Na elektroencefalogramie można zobaczyć, że nawet gdy śpisz przez twój umysł przepływają fale alfa. W jedną minutę mogę przeczytać 7000 słow. Mam też dobra pamięć. Kiedy oddychasz, rozłóż siłę na brzuchu i oddychaj głęboko i powoli wydychaj. Twoje oczy powinny być skupione na kropce. Nie na ścianie, na kropce! Skup się! Patrz się dopóki nie będziesz widziała samej kropki. ‘’
‘’ Kolejny dzień - w moim pokoju’’
- Bracie, jak mam to rozwiązać? - spytał Usui wchodząc do środka.
- Jestem teraz trochę zajęty - powiedział pisząc cos na komputerze - Zapytaj mamę.
- Hey , Rika ! - krzyknął w moją stronę Usui - Ty głupia, brzydka małpo! Przez ciebie nie mogę się uczyć, a mój brat nie może spać. Kim ty jesteś? Wracaj do domu!
Byłam tak skupiona na zadaniu, ze nawet nie zwróciłam na niego uwagi. Saitoh odwrócił się w moja stronę i widząc moją reakcje na zachowanie jego młodszego brata zaśmiał się tylko pod nosem. Dopiero dźwięk drukarki mnie otrzeźwił. Odwróciłam się za siebie.
- Oh, Usui , kiedy przyszedłeś?
- Oh, nie ważne! - krzyknął i wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami.
- Masz - powiedział Saitoh rzucając w moją stronę stertę wydrukowanych kartek.
- Co to jest?
- Przeczytaj to wszystko przed pójściem spać. Jutro egzamin.
- Ale co to jest?
- Zrobiłem serie pytań, które mogą być na egzaminie.
- Wow!  Kiedy ty to zrobiłeś? - spytałam przeglądając zawartość kartek - Jestem bardzo poruszona - zaśmiałam się.
-Hey! Pośpiesz się i przejrzyj to.  Nie gadaj głupot.
- Dobra, rozumiem!
’ czemu tak się złości?’’  Jeszcze raz przejrzałam kartki. ‘’Byłoby fajnie, gdyby te pytania pojawiły się na egzaminie... ‘’ Spojrzałam na Saitoh. Zasnął. Leżał na splecionych rękach na moim stoliku. Był tak zajęty pomaganiem mi w nauce , że nie zmrużył nawet oka. Położyłam się na chwilę oparta o książkę i nim się spostrzegłam usnęłam.

niedziela, 5 sierpnia 2012

MY DREAM EP. 3

Z powodu pogody i nadmiaru wolnego czasu rozpisałam się dzisiaj, tak więc wklejam wam MOJE opowiadanko tzn kolejny Epizod.

 A właśnie i nowy Epizod do '' Life Story '' już jest w archiwum :P -------->

Jak Wam mijają wakacje? Macie jakieś ciekawy wspomnienia? Albo no nie wiem , zrobiliście coś szalonego? :D Moja przyjaciółka zrobiła sobie kolczyk w języku, druga w pępku jeszcze inna wyjechała do chłopaka którego nie widziała kupę czasu. Jak widać miłość jednak nie rdzewieje ( wiem, to także na swoim przykładzie ). Moje wakacje są dość nudne, trochę inaczej je sobie wyobrażałam. Prawie całe wakacje przespałam :D Ale poznałam interesujących ludzi, kilku fajnych chłopaków , jednych z mojego miasta innych z trochę bardziej oddalonych miejsc.W każdym razie mam w planie wyjazd pod namioty z przyjaciólmi w następny weekend tak więc mam nadzieje, że jeszcze czekają mnie jakieś dobre wspomnienia.
Pozdrawiam Was cieplutko ! - chodź za oknem nie co chłodniej i deszczyk leje :D


Epizod 3

Nacisnęłam dzwonek. Drzwi otworzyły się po chwili a w nich stanęła Carrmen.
- No, jesteś w końcu. Wchodź.
Carmen mieszka w domku jednorodzinnym. Jej mieszkanie jest bardzo nasłonecznione. W każdym pomieszczeniu jest przynajmniej jedno okno z widokiem na ogród. Dużą część zajmował salon w stylu retro, w którym przeważała biel. Wygodna sofa, była ulubionym miejscem spania dla kotów. Z salonu można łatwo przejść do kuchni a z niej do sypialni rodziców. Na piętrze zaś znajdował się pokój Carmen i drugi pokój, który należał do Jassy, jej młodszej siostry.
Odwiesiłam kurtkę do szafy i podeszłam do kanapy. Na sofie siedziała Megg z czarnym kotem na kolanach.
- Cześć Filip –powiedziałam głaszcząc go za uchem.
Odwróciłam się do tyłu. Podniosłam jedną brew i spojrzałam na Carmen, która siedziała na drugiej sofie.
- Myślałam, że to BABSKI wieczór – powiedziałam patrząc na Mike’a siedzącego na podłodze przy kanapie.
- Oj tam, szczegóły. Powiedz lepiej czy już ci przeszło – odezwała się Megg.
- A co miało jej przejść?- spytał Mike.
- Nic mi nie jest – odparłam – To tylko głupi sen.
- No dobra to jak? – Carmen podniosła się żwawo – Karaoke czy film?
Przez, krótką chwile kłóciliśmy się nad wyborem filmu. Mike chciał horror, Carm komedie romantyczną a Megg jakiś wyciskacz łez.
- Mika a Ty co wybierasz?
- Obojętnie – mruknęłam leżąc plecami na kanapie a nogami założonymi na oparciu.
W końcu padło na film ‘’ ‘Marry me ‘’. Film o kobiecie która przez całe życie mijała się z miłością swojego serca. Romans zakończony dramatem.
Nawet gdyby moje życie miało skończyć się dramatem też chciałabym, być przez te kilka lat z kimś kogo tak bardzo kocham. Cóż, to tylko film a to są tylko marzenia.
Siedzieliśmy po ciemku oświetleni tylko przez telewizor. Na niewielkim stoliku do kawy leżały paczki chipsów, dwa soki i jakieś ciastka. Carmen ciągała nosem, próbując ukryć, że płacze. Ale i tak wszyscy widzieliśmy, że podczas filmu sięgała ukradkiem po chusteczki. Megg ryczała bez skrupułów.  Spojrzałam na Mike’a. Miał lekko zaszklone oczy tak jak ja. Uśmiechnęłam się pod nosem a ten odwrócił głowę w moją stroną i widząc moje oczy odwzajemnił się uśmiechem. Kiedy film się skończył w pokoju zrobiło się całkiem ciemno.
- To coo… zapalamy światło? – spytał Mike.
- Daj im się uspokoić – szepnęłam.
Po trzech minutach Carmen włączyła z powrotem TV.
- Ten film był beznadziejny – mruknęła– Kto normalny zabija się po utracie ukochanej osoby? Ja się pytam kto!
- To tylko film – burknęła Megg.
- No ale gdybyś Ty tak miała? Gdyby twój ukochany facet też miał nieuleczalną chorobę i zmarł. Zabiłabyś się?!
- Skąd mam wiedzieć!
- Zaraz się pobiją – wtrącił Mike.
- Poszukajcie czegoś w telewizji! – przerwałam im.
Carmen przełączała kanał po kanale szukając czegoś ciekawego. Nagle krótki dźwięk przykuł mój wzrok, automatycznie spojrzałam na ekran. Carmen cofnęła dwa kanały w tył. Dobrze wiedziała, że to usłyszałam. Obie z Megg odwróciły głowę w moją stronę.. Mike siedział zdezorientowany. Kiedy zobaczył jak dziewczyny mi się przypatrują sam odwrócił głowę by na mnie spojrzeć. Ja jakby zahipnotyzowana gapiłam się w TV.
- Mika, co jest? – spytał Mike zdziwiony.
- To Ahmon[1], jej książę – powiedziała Carmen – Przystojny aktor i piosenkarz  w jednym.
- Zakochałaś się w nim? – Mike odwrócił się znów w moją stronę z uśmiechem.
- Nie – mruknęłam nie odrywając oczu od ekranu – Jak mogę kochać kogoś kogo nie znam.
- To co jest?
- Jej marzeniem jest by zaśpiewać z nim na wielkiej scenie. No i w sumie nie ma co gadać : to niezłe ciacho.
Patrząc w ekran byłam odizolowana. Teledysk był zrobiony na podstawie koncertu. Od razu wyobraziłam sobie jak stoję obok niego i śpiewam dla milionów ludzi. Piosenka się skoczyła a mi po policzku poleciała niechciana łza. Wszyscy spojrzeli na mnie ze smutkiem. Poczułam się żałośnie. Wstałam szybkim ruchem i skręciłam w stronę kuchni.
- Mika! – krzyknęła za mną Carmen.
Nie reagując na wołanie wyszłam na balkon by pooddychać świeżym powietrzem.
***
Zadzwonił dzwonek na lekcje. Ja, Carmen, Megg i Mike wstaliśmy od stołu i weszliśmy do środka szkoły. Szliśmy całą grupą na zajęcia.
- Hej! – usłyszałam za plecami. Zatrzymaliśmy się i obejrzeliśmy za siebie. Rivel stał z dwoma kumplami i jak zwykle szczerzył kły.
- Widzę macie nową panienkę w grupie - powiedział z uśmiechem na twarzy.
- Hej, masz coś do mnie? – Mike wyszedł krok do przodu. Wyciągnęłam rękę by go powstrzymać. Ten obrócił głowę w moją stronę.
- Daj spokój. Nie jest tego wart.
- No proszę, obrończynie sobie znalazłeś.
- Odwal się Rivel – powiedziała Megg.
- Ohoho – zaśmiał się.
- Chodźcie za nim pozbawię go resztek godności – powiedziałam.
Mike skrzywił się mierząc go wzrokiem. Odwróciliśmy się do niego plecami i zostawiliśmy go  - z tą jego głupią miną, na środku korytarza. Za chwile odezwała się Carmen.
- Mika co z Tobą? Nawet mu nie dogadałaś. Nie mów, że ci się spodobał !
- Oszalałaś?! Prędzej bym zrobiła sobie lifting twarzy niż się z nim umówiła..
- No dobra…
Po zakończonych lekcjach z panem Hendersonem odłożyłam podręczniki do szafki i ruszyłam w stronę wyjścia. Zakładając po drodze słuchawki na uszy zamyśliłam się i wpadłam na kogoś.
- A, przepraszam – powiedziałam ściągając słuchawki i podnosząc głowę w górę.
Zobaczyłam gębę Rivel’a.
- O, a może jednak nie – dodałam.
- Najpierw przepraszasz a potem to odwołujesz? - spojrzał na mnie – I jeszcze nosisz spodnie zamiast spódniczek. Co z ciebie za dziewczyna?
- Jest koniec zimy jełopie. A po drugie jestem dziewczyną na pewno z większymi jajami od ciebie. Masz przeprosić Mike’a – powiedziałam stanowczym tonem.
- Za co niby mam go przeprosić?
Podniosłam jedną brew.
- Aaaa oo to chodzi. Wiesz… - uśmiechnął się – Powinnaś zadawać się z męskimi kolesiami.
- Masz na myśli Pana Hendersona? Cóż jak na 40 latka wygląda całkiem nieźle.
Rivel zaśmiał się, odgryzł kawałek taśmy którą trzymał w ręku i przykleił plakat na ścianę szkolnego korytarza.
- Co to jest? – spojrzałam widząc w tle narysowany mikrofon.
- Przesłuchanie. Jeden z zespołów szuka dodatkowego wokalisty.
Otworzyłam szeroko oczy widząc nazwę zespołu na plakacie ‘’ A.N.GELL ‘’. Byłam w szoku. Przecież to zespół Ahmon’a.
- Znasz ich? – spytał widząc moją minę.
- Oczywiście, że znam. To mój ulubiony zespół.
Kiedy przyjrzałam się ogłoszeniu dokładniej okazało się, że Rivel mówi prawdę – Ahomon szuka wokalisty. Niestety, moje szczęście odeszło tak szybko jak przyszło. Przesłuchanie będzie w mieście, które jest 240 kilometrów od nas. Bilet będzie mnie kosztował najmniej stówę. Nie ma mowy żebym dostała kasę.
- Zapisujesz się?
Spojrzałam na niego odrywając wzrok od plakatu.
- Ty jeszcze tu stoisz?
- Stoję.
Westchnęłam.
- Za daleko – pokazałam palcem na napis – Odpada.
- Wiesz, tak się składa, że jadę tam z ojcem tego dnia. Możemy cię podrzucić.
Spojrzałam na niego z OGROMNYM zdziwieniem w oczach. Prawdę mówiąc jak na wariata. Miły Rivel? To jak słodka cytryna - niemożliwe
- Oczywiście nie za darmo.
Wiedziałam.
- Zapomnij. Jestem spłukana – machnęłam ręką i minęłam go idąc w stronę wyjścia.
- Nie to miałem na myśli – dogonił mnie.
Pchnęłam drzwi i wyszłam na dwór nie zatrzymując się.
- Umów się ze mną - podbiegł bliżej.
Stanęłam jak wryta. Odwróciłam głowę w jego stronę.
- Powiedz, nawdychałeś się benzyny ze szkolnego autobusu?
- Mika – uśmiechnął się – Mówię serio. Podwieziemy cie z ojcem. Ale w zamian chodź ze mną do kina.
Prychnęłam.
- Oszalałeś.
- Możliwe. Po prostu lubię w Tobie tą buntowniczość.
Ruszyłam dalej.
- To jak będzie? – krzyknął za mną.
Spojrzałam na niego. Cieszył się jak głupi do sera. ‘Ahmon… czy Ty wiesz przez co ja musze przejść dla ciebie?’’ Westchnęłam.
- Bądź o siódmej – burknęłam i odwróciłam się na pięcie idąc w kierunku domu.


[1]Ahmon -  Czyt. Amon


Life Story EP. 4

Inne opowiadania i kolejne Epizody znajdziecie w archiwum bloga o tu ---------->>

Wpisujecie się do '' Czytelników'' :)

W tym momencie edytuje post ponieważ chcę wam przypomnieć, że TAK, to opowiadanie jest pisemną wersja ITAZURA NA KISS jednakże relacje bohaterów bd co nie co przeze mnie zmienione. Proszę o tym pamiętać i czytać dokładnie pierwsze wpisy

‘ IV ‘ Chytry  plan

Słyszę pukanie do pokoju. Otwieram drzwi. Mama Saitoh przyszła do mnie z ciastkami i herbatą. Co za miła kobieta.
- Proszę zjedz to - uśmiechnęła się przyjaźnie.
- Dziękuje. Proszę, niech Pani wejdzie.
Usiadłyśmy sobie na małej kanapie.
- Ciężko się uczysz prawda?
- Nie, siedzę sobie tylko - zaśmiałam się.
- Powinnaś trochę odpocząć - powiedziała zmartwionym głosem. Ni z stad ni z owad wybuchła śmiechem - Zawsze chciałam tak robić - powiedziała zadowolona - robić przekąski i mówić o odpoczynku. Ah - westchnęła -  Czuję się jak matka.
- A Saitoh nie je przekąsek? - spytałam łapiąc za ciastko.
- Nie, on rzadko się uczy.
O mało się nie zadławiłam.
- Nie uczy się?!
- Mhm. Już śpi.
- Ale ma zawsze takie dobre oceny… Więc musi być prawdziwym geniuszem.
- Tak myślisz? - wstała z kanapy i podeszła do komputera wpisując cos w wyszukiwarce. Podeszłam bliżej niej - Dobre oceny? Wiesz, on w ogóle nie jest rozrywkowy.
- Masz bloga ?
- Tak - odpowiedziała dumnie - Jestem całkiem przyzwoitą blogerką
- Masz 160 komentarzy?! - pod jednym postem, który był zamieszczony zaledwie kilka dni temu.
- Spójrz! To Usui - wskazała palcem na monitor - Usui jest niewychowany, nie sądzisz? Jest jak starszy brat.
- I tak jest słodki.
- Pewnie wyglądałaś ślicznie gdy byłaś mała. Nie masz jakiegoś albumu? Chciałabym go obejrzeć.
- Nie mam zbyt wielu zdjęć.
Podeszłam do małej półki i wyciągnęłam z niej niewielki album.
- Jak ślicznie - powiedziała przeglądając zdjęcia - Twoja mama? - kiwnęłam głową - Oh, jest piękna. Dlatego jesteś taka ładna.
- Prawdę mówiąc nie pamiętam jej za dobrze. Mówią, że umarła gdy miałam 4 lata. Dlatego czasami oglądam to zdjęcie, żeby jej nie zapomnieć.
Spojrzała na mnie z uśmiechem.
- Masz podpisy pod zdjęciami. Oh! To jest interesujące.  ‘’Lato, nie mamy  klimatyzacji więc wyszliśmy na powietrze. ‘’ Dowcipna jesteś, ty to napisałaś?
- Tak.
- ‘’Kurczaczek... Jest taki leciutki. Nawet jeśli trzymamy coś lekkiego po pewnym czasie staje sie to ciężkie. Życie jest takie same. ‘’ Ah, już jak byłaś malutka byłaś bardzo bystra. A jaka śliczna.
- Saitoh też był śliczny jak był mały prawda?
- Ah, tak. O! Chcesz zobaczyć cos zabawnego? - podekscytowała się.
Kiwnęłam głową. Wyszła z pokoju i za chwilę wróciła z albumem w ręku. Usiadłyśmy wygodnie na łóżku i zaczęłyśmy go przeglądać. Otworzyłam pierwsza stronę. Były na niej zdjęcia małej słodkiej dziewczynki.
- Jest słodka. Ładna! Bardzo ładna! Ah... kim jest to dziecko? Wygląda trochę jak Saitoh…
- To Saitoh.
- Co?! - spojrzałam na nią zszokowana.
- To jest Saitoh - zaśmiała się - Czekaj. Gdzie to jest - zaczęła przewracać kartki w albumie - O , jest. Patrz - na zdjęciu była mała dziewczynka w niebieskiej sukience, która wyglądała jak Saitoh. Byłam w szoku.
- Kiedy Saitoh był w brzuchu, był bardzo spokojnym dzieckiem. Chciał jeść tylko arbuza, truskawki i winogrona. Więc do końca myślałam, że to będzie dziewczynka. Dlatego buciki, ubranka, zabawki. Wszystko to było dla dziewczynki. Ale jest chłopcem. Więc co miałam zrobić? Wyrzucić to wszystko co kupiłam?
- To prawda, ale…
- Nie mówiłam ci, że zawsze pragnęłam mieć córkę - uśmiechała się - Dlatego przez chwilę uważałam go za dziewczynkę. Ale poszliśmy na basen i został nakryty. Musiał być wtedy naprawdę przestraszony. Może właśnie dlatego teraz jest taki jaki jest. Ah mam jeszcze film! - spojrzałam na nią - Kiedy tak patrzysz z tej strony to on wcale nie jest geniuszem - zaśmiała się
Zamyśliłam się na moment. Ni stąd ni z owąd na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Uśmiech, który mówił sam za siebie ‘’ mam plan ‘’.
‘’ W szkole - w klasie, na przerwie’’
- Hey! Co jest?- spytała Miion - Z czego się tak śmiejesz?
- Ja? A co wyglądam strasznie?
- Ta, strasznie - zaśmiała się Sumiko.
- Naprawdę? Ciekawe dlaczego- śmiałam się dalej.
- To nie jest reakcja na zatwardzenie no nie?
Nagle w klasie zrobiło się cicho. Było słychać tylko mój śmiech. Kiedy to zauważyłam także ucichłam. Miion i Sumiko, jak i reszta klasy, wszyscy patrzyli za mnie. Odwróciłam się i zobaczyłam Saitoh stojącego w klasie.
- Saitoh? Co on tu robi?- spytał ktoś
Ten kiwnął palcem żebym podeszła. Zdziwiona ruszyłam w jego stronę.
- Co jest?
- Weź swój strój od WF i chodź ze mną - powiedział.
- Co? Strój od WF? - zmarszczyłam brwi. Saitoh posłał mi tylko zniecierpliwione spojrzenie - Dobra, rozumiem.
Podeszłam do swojej ławki i wzięłam strój. Nagle się spostrzegłam, ze jest większy. Spojrzałam na podpis na koszulce. ‘’ Saitoh Takashi ‘’. A wiec o to chodzi, zaśmiałam się cicho. Kiedy wychodziłam razem z Saitoh cała klasa patrzyła za nami.
Stanęliśmy na rogu szkoły tak żeby nikt nas nie widział i wymieniliśmy się strojami.
- Ah - westchnął - że też musiało do tego dojść.
- Mogłeś to ubrać.
- Co? - spojrzał na mnie zdziwiony.
- Przecież już kiedyś nosiłeś damskie ciuszki - powiedziałam powstrzymując się od śmiechu. Sięgnęłam do kieszeni mundurka i wyjęłam z niego zdjęcie małego Takashiego.
Saitoh otworzył szeroko oczy widząc co trzymam w dłoni. Rzucił się w moim kierunku próbując mi je wyrwać.
- Skąd to masz?! - krzyknął wkurzony.
Uciekałam przed nim chowając zdjęcie a on gonił mnie po całym podwórku żeby mi je zabrać. W końcu się zmęczyłam i dałam za wygraną.
- Dobra dobra , oddam ci to zdjęcie - powiedziałam zatrzymując się zdyszana - Ale mam jeden warunek.
- Warunek? Jaki warunek?
- Pomóż mi się uczyć do testu.
- Co?
- Też chce się dostać do sali naukowej.
- Nie jestem Bogiem.
- Wiem. To jak pomożesz mi?
- To nie możliwe.
- Aha, rozumiem…
Wyciągnęłam fotografię w stronę okna skąd obserwowała nas cała moja klasa.
- Ej, patrzcie! - krzyknęłam.
- Hej! -  wrzasnął Saitoh - Dobra dobra pomogę ci!
Schowałam zdjęcie z powrotem do kieszeni. A jednak mój niezawodny plan się udał. I kto teraz jest geniuszem? Hehe.