VI Radocha!
‘’ Następnego dnia w szkole ’’
Wchodzę po schodach zaraz za Saitoh i przypominam
sobie raz jeszcze ostatnie wzory.
- Powodzenia - powiedział Takashi wchodząc do swojej
sali lekcyjnej a mnie zostawiając samą na korytarzu.
Odwróciłam się zdziwiona.
- Dureń - burknęłam pod nosem - Po co grasz takiego
fajnego - i z uśmiechem na ustach poszłam do swojej sali.
W klasie nauczyciel rozdał nam sprawdziany. Kiedy
tylko dostałam swój zaczęłam robić go zawzięcie. Byłam w szoku. Zadania były
bardzo podobne do tych, które rozwiązywałam razem z Saitoh.
Następnego dnia udałam się od razu w kierunku
wyników egzaminu całej szkoły. Oczywiście masa ludzi już tam stała.
Przecisnęłam się przez tłum i odruchowo spojrzałam na 1 miejsce. ‘’ Saitoh
Takashi ‘’. Znów ma najlepszy wynik. Cóż, udało mu się nawet pomimo tego, że
nie spał za wiele. Co za ulga. Zaraz obok piramidy wyników całej szkoły
wywieszono kartkę z ‘’ najlepszą pięćdziesiątką ‘’.
Saitoh podszedł do tłumu ludzi i przecisnął się przez
nich by zobaczyć wyniki. ‘’ Saitoh? ‘’ - szepnął ktoś ‘’ co on tu robi,
przecież nigdy nie sprawdzał wyników’’.
Ja oczywiście zobaczyłam go jak oddalił się od tłumu. Podbiegłam do niego.
- Znów masz idealny wynik. To świetnie -
uśmiechnęłam się - Gratuluje.
- Oczywiście, uczyłem się pierwszy raz w życiu. Jak
mogę nie mieć IDEALNEGO wyniku?
Na mojej twarzy zawidniał grymas.
- Ty też - powiedział.
- Co?
- Jeszcze tego nie widziałaś?
- Ja… Ja?! - spojrzałam na niego z szokiem.
Odwróciłam się i podbiegłam jeszcze raz do tablicy z wynikami. Spojrzałam na listę
pięćdziesięciu najlepszych. ‘’ Miejsce 50. Kamiya Rika ‘’. Nie wierzę własnym
oczom. Dostałam się!
Znów przybiegłam do Takashiego tym razem z wielkim
uśmiechem na twarzy.
- Widziałeś? Tam jest moje nazwisko! – krzyczałam z
radości,
Saitoh wyciągnął ku mnie swoją dłoń.
Spojrzałam na nią i ścisnęłam w geście podziękowania.
- Dzięki, dzięki, dzięki!
- Co ty robisz? – zabrał dłoń z powrotem.
Spojrzałam zdezorientowana
- Ta rzecz- powiedział.
- Aaaa – przytaknęłam i wyciągnęłam zdjęcie z
kieszeni – To?
Wyrwał mi je z ręki, odwrócił się i ruszył w
przeciwnym kierunku.
- Dziękuje! Saitoh dziękuje! – krzyknęłam za nim.
Nie wiedziałam, mogłam tylko podejrzewać, że w tym
momencie uśmiechnął się pod nosem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz